poniedziałek, 28 maja 2012

"Czarny Łabędź"


   Często w naszych umysłach pojawia się pewne pytanie. Mianowicie: Kim my tak naprawdę jesteśmy? Na to trudno jest odpowiedzieć samemu sobie, a tym bardziej innym, nieprawdaż? Sami nie potrafimy pojąć naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Czemu? Ponieważ żyjemy w społeczeństwie, w którym prawda jest skutecznie zatajana. Nigdy tak naprawdę nie wiemy, „Kiedy coś się zacznie?” albo „Jak coś się skończy?”. Sami prowadzimy do swoistej samozagłady, tym samym przekreślając plany na przyszłość lub ich brak.
   Czasami jest nawet tak, że jesteśmy jak dwa łabędzie: czarny i biały. Czarny łabędź to nasza ciemna strona, a biały to ta jasna i czysta, niczym nieskalana. Film pt.: „Czarny Łabędź” opowiada o dziewczynie, która boryka się miedzy tak naprawdę dwoma światami.
   Pierwszy z nich jest światem stworzonym przez jej matkę, która nie mogąc spełnić swych marzeń postanowiła wplątać w nie córkę. Jest to dobry zalążek śmierci i zła, do których te wszystkie psychiczne jak, i fizyczne utarczki między matką, a córką doprowadzą.
   Drugi z nich jest natomiast światem wyobrażeń dziewczyny - jej ”wolnością”. Rzucona została w niego tak nagle, bez wsparcia(tego prawdziwego). Nie ma ucieczki. Brak ratunku i to jakiegokolwiek. Czym sobie zasłużyła? Swoją niewinnością, pragnieniem wszczepionym przez matkę do stania się perfekcyjną? Tego nie wiem, ale wiem, że tak nie powinno być.
   Interesujące prawda? Dwa światy. Dwa wyobrażenia samej siebie. Dwa łabędzie, które trzeba zagrać. Brak upragnionej wolności. Brak matczynej miłości. Brak poczucia bezpieczeństwa. Brak wyboru.
Bohaterka thriller’u psychologicznego, który zmusza do myślenia, do odnalezienia prawdziwego sensu tego filmu, ukazuje nam świat show biznesu, obraz tego co znajduje się w młodej dziewczynie torturowanej psychicznie ciężkimi nakazami.
   Natalie Portman jako Nina Sayers, pokazała jak tak naprawdę można oddać się prawdziwej sztuce po wszystkim co się przeszło. Nina zrobiła w finałowej scenie coś czego dopuściła się Diana Wiszniowa, grająca Julię w sławnym dramacie W. Szekspira pt.: „Romeo i Julia”. Obie na finale, żeby uwolnić się od ciążących problemów oraz, aby poczuć ten ból grania, zraniły się za kulisami desek teatrów.
   Czymże więc jest nasza wolność, perfekcja i oddanie? Jest niczym ból, do którego się tęskni. Jest tym co w nas najgorsze i najlepsze po zmieszaniu tego razem, i powstaniu ohydnej breji. Dlaczego więc wciąż do tego dążymy? Zastanówmy się po co nam perfekcyjny świat? To nierealne. Opanujmy się. Przestańmy żyć złudzeniami. Do czego to doprowadzi? Sami zobaczcie jaka panika wybuchnie dwudziestego pierwszego grudnia bieżącego roku, na pewno nie na całym świecie, ale i tak w większości jego zakątków. Sami żeśmy do tego dążyli. Rzecz jasna nieświadomie, ale zawsze.
   Ten film tak naprawdę nas w tym uświadomił, że sami poprzez męki psychiczne i fizyczne nie możemy już odróżnić naszych światów, które tworzymy, i jedyną opcją jaka nam w takich właśnie chwilach pozostaje to nasze samobójstwo lub okaleczanie się. Zastanówmy się, zastanówmy, czy nie lepiej było by nam gdybyśmy wiedzieli jak sobie inaczej radzić? Nie chodzi mi o narkotyki, alkohol czy inne używki, bo to nie jest rozwiązanie. Błędne koło takiego podtruwania się widać było na filmie.
   Zróbmy sobie więc taki rachunek sumienia i powiedzmy sobie czego chcemy, do czego nieubłaganie dążymy „po trupach”? Jak już sobie na te pytania odpowiecie będziecie wiedzieli przed czym reżyserzy i inni ludzie nas przestrzegają.
   Warto więc obejrzeć ”Czarnego Łabędzia”. Polecam. Ten film naprawdę daje do myślenia o własnej ścieżce życia jaką obraliśmy i jaką wciąż możemy jeszcze zmienić. Zapoznajcie się z nim i podarujcie sobie zdrowie, życie i wolność psychiczną, których nie można kupić jak losów na loterii. 
Vampire Girl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz