wtorek, 3 kwietnia 2012

~*~Miriam, martwy mól książkowy~*~

Środa, 28 Marca

         Po nieustannej próbie przyzwyczajenia się do małego, wkurzającego urządzonka udało mi się zasnąć. Obudziłam się tak koło siódmej. Tylko po to by iść na angielski i kartkówkę. Grrr. Jeszcze teraz brakuje mi kolejnej szmaty... Dwie lekcje minęły niemalże błyskawicznie. 
         Po nich? Zamiast chemii był kardiolog. Koszmar! Zważając na to, że dopiero 
po tygodniu mogę się dowiedzieć czy nic mi nie jest.
Co zrobić, gdy dziadkowie zawożą cię do szkoły o godzinę za wcześnie? Proste idź do najbliższej toalety i zamknij się w jednej z kabin. Jeśli masz książkę to super! Możesz poczytać. Jeśli nie to... cóż nie zdarzyło mi się to jeszcze, więc nie powiem co można w takiej sytuacji robić przez godzinę.
         Łazienka - najlepszy schron wagarowicza. Nie mam zamiaru wracać na lekcję 
jeśli mam okazję pochłaniać dalej książkę. Bo co to za czytanie w domu, gdzie każdy ci nieustannie przeszkadza jak tylko może, prawda?
Moją ulubioną łazienką jest ta na parterze a w niej kabina przy samiuteńkim małym okienku z widokiem na kawałek świata, utkwionym pod sufitem. Zawsze przez nie można oglądać ptaki albo chmury o ile ktoś w trakcie, gdy czytasz lub podziwiasz, nie rzuca ci plastrem pomidora, który ląduje ci na spodniach. Ohyda. Najlepsze, że zrobił to jeden z moich wrogów klasowych. 
Nienawidzę ich.
         Długa już ta lista rzeczy, których nienawidzę. Pory roku, święta, moje urodziny, lafiryndy, uśmiechy i ludzie. Taaak ludzi to nie cierpię w szczególności. 
         A co można robić jak już skończy się toaletowa wolność?
Powłóczyć się na kolejne lekcje...
A na tych zajęciach dowiedzieć się, że przez głupie zadanie z matematyki pisane na tablicy, można zginąć. Tak było ze mną. Tablica była źle zamontowana i przy pisaniu spadła na mnie blokując dopływ powietrza przez zgniatanie tchawicy. Warto nadmienić, że byłam drobniutką, słabiutką dziewuszką, która ciężkiej tablicy nie była w stanie sama podnieść.
Nikt nawet nie wstał by mi pomóc. Wszyscy byli wpatrzeni w pustą przestrzeń, w której jeszcze przed chwilą była ta pieprzona tablica. Byłam po prostu kolejną feralną ofiarą nauki.
Ale po śmierci dowiedziałam się, że to był tylko głupi kawał zorganizowany przez szkolną szlachtę. Cholerny kawał zakończył mój nędzny żywot. Lecz jako duch mogłam robić psikusy wszystkim, którzy tylko na mnie źle spojrzeli za życia.

Bo po drugiej stronie można robić to, co za życia jest zakazane.
Miriam

3 komentarze:

  1. Hehe... Ave\m/. Szczerze to wpis Miriam mi się najbardziej podoba bo jest podobna do mnie:) Nigdy nie przypuszczałam, że mogę znaleźć bloga, który tak się do mnie przypasuje. Wiem, ze to ty Vampire Girl piszesz te historie choć podpisujesz się innymi imionami:) Prosze cię nie przestawaj pisać... To co tworzysz jest wprost genialne i nie zastąpione...
    Twoja Fanka
    Ukryta

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zdecydowanie najlepsze opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Następnym razem napisz o śmierdzi bieberka . Everybody be happy !!!! jeeeeeeeej !!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń