sobota, 28 kwietnia 2012

Nie wyjaśniony zgon


14 Luty, Wtorek

            EKO Walentynki! Hura! Jednak dzień zakochanych potrafi być przyjemny i nie polegać na chowaniu się w domu pod kołdrą. Chociaż wydawać by się mogło, że będzie to jedna z tych najzwyklejszych akcji.  Cóż jednym słowem, a paroma zdaniami, nie była ;p
            Nastał nowy smutny dzień. Smutny? A no właśnie. Nigdzie nie widać jakiegokolwiek życia. Zero. Nic. Pustka. Śnieg zasypał doszczętnie wszystko. Nawet najmniejsze żyjątko. Nienawidzę zimy-śniegu, ale zimno kocham, może dlatego, że go nie odczuwam? Nie odczuwam? Niczym wampir. Brakuje tylko bladej cery(w miarę) i odczuwania żądzy krwi. No nad tym ostatnim to bym się zastanawiała zważając, że właśnie zraniłam się w palec nożem przy otwieraniu mleka.,. Dziwne jest to, że bólu nawet nie czuję. Będę chora. Jak nic.
            W zasadzie, nienawidzę każdej pory roku. Wiosna - komary, robale i te inne obrzydlistwa, co gorsza, moje urodziny. Lato - piekielne upały, komary i inne obrzydlistwa... plus wydłużone dni. Jesień - kolory za kolorowe i te paskudy wchodzące ci bezkarnie do domu. Zima - śnieg, ten to dopiero jest utrapieniem.
            EKO Walentynki. Hasło promujące dzisiejszą ekologię energetyczną. Zbieranie baterii, dzięki czemu po domach, wreszcie nie będą się walać jak oszalałe i mieszać, z tymi zdatnymi do użycia. Zatem jest to szczytny cel. Zużyte baterie to fenomen i w końcu się sama ich pozbyłam. 5 lat walania mi się po szufladach i skrytkach poszły w zapomnienie.
            Ale skoro wszystko było udane to czemu piszę pod postacią opętanej matki? Hmm... Dobre pytanie. W zasadzie moja śmierć nastąpiła kilkanaście lat temu i nie pamiętam jak zginęłam. Problem w tym, że w zaświatach jest dużo przyjemniej i nie warto pamiętać, tego co było, a nie jest.
          Sądzę jednak, że warto było doczekać się własnej śmierci... chociażby dlatego, by zniknąć z padołu łez i zaznać kolebki Piekła.

Natalie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz